Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

America

Down Icon

„Otwarte więzienie”: praca przymusowa napędza marzenie Indii o gospodarce wartej 5 bilionów dolarów

„Otwarte więzienie”: praca przymusowa napędza marzenie Indii o gospodarce wartej 5 bilionów dolarów

Wśród nieustannego łoskotu maszyn Ravi Kumar Gupta zasila ryczący piec stalowy złomem, dmuchanym metalem i stopionym żelazem. Ostrożnie dodaje chemikalia dostosowane do rodzaju produkowanej stali, precyzyjnie regulując paliwo i przepływ powietrza, aby piec działał płynnie.

Gdy jego zmiana kończy się około godziny 16:00, zatrzymuje się na chwilę w przydrożnej herbaciarni tuż za bramami fabryki stali w Tarapur Industrial Area w stanie Maharasztra. Nadal ma na sobie kask ochronny, ale jego stopy, zamiast być chronione przez buty, mają zniszczone kapcie – skąpa ochrona przed stopionym metalem, z którym pracuje. Jego oczy są przekrwione ze zmęczenia, a jego zielona koszula z długimi rękawami i wyblakłe, podarte niebieskie dżinsy są poplamione smarem i potem.

Cztery lata po migracji z Barabanki, dystryktu w północnym indyjskim stanie Uttar Pradesh, Ravi zarabia 175 dolarów miesięcznie – o 25 dolarów mniej niż miesięczny dochód na osobę w Indiach. A wypłaty są często opóźnione i przychodzą dopiero między 10. a 12. dniem każdego miesiąca.

Pośrednicy, którzy są miejscowymi lub długoterminowymi migrantami podającymi się za miejscowych, dostarczają siłę roboczą do fabryk w Maharasztrze, przemysłowym sercu Indii. W zamian pośrednicy zgarniają od 11 do 17 dolarów z pensji każdego pracownika. Ponadto 7 dolarów jest odliczane co miesiąc od ich pensji za jedzenie w stołówce, które składa się z ograniczonych porcji ryżu, dal i warzyw na lunch, a także wieczornej herbaty.

Zapytany, dlaczego nadal pracuje w hucie stali, Ravi odpowiedział z rezygnacją w głosie: „Co innego mogę robić?”

Porzucenie pracy nie wchodzi w grę. Jego rodzina – dwie małe córki w szkole, żona i matka pracujące na małej działce rolnej oraz schorowany ojciec, który nie jest w stanie pracować – są zależni od 100 dolarów miesięcznie, które jest w stanie wysłać do domu. Jak mówi, zmiany klimatyczne „zrujnowały rolnictwo”, tradycyjne zajęcie rodziny.

„Deszcze nie nadchodzą, kiedy powinny. Ziemia już nas nie żywi. A gdzie są miejsca pracy w naszej wiosce? Nic nie zostało. Więc, podobnie jak inni, odszedłem” – mówi, jego grube, zrogowaciałe dłonie obejmują filiżankę herbaty.

Ravi jest trybikiem w kole wznoszących się marzeń piątej co do wielkości gospodarki świata. Premier Narendra Modi śmiało mówił o uczynieniu z Indii gospodarki wartej 5 bilionów dolarów, w porównaniu z 3,5 biliona dolarów w 2023 r.

Jednak podczas gdy rząd Modiego zabiega o globalnych inwestorów i zapewnia ich, że obecnie prowadzenie działalności gospodarczej w Indiach jest łatwe, Ravi jest jedną z milionów pracowników, których historie o wstrzymywaniu wypłat, niekończącej się harówce i przymusie – charakterystycznych oznakach pracy przymusowej, zgodnie z Międzynarodową Organizacją Pracy (MOP) – stanowią niepokojący obraz mrocznej, ciemnej strony gospodarki kraju.

Pracownicy ładują pręty TMT do ciężarówki w fabryce w Mandi Gobindgarh, w północnym stanie Pendżab, Indie, 19 października 2024 r. REUTERS/Priyanshu Singh
Pracownicy ładują pręty stalowe do ciężarówki w fabryce w Mandi Gobindgarh w północnym stanie Pendżab w Indiach, 19 października 2024 r. [Priyanshu Singh/Reuters]
Z farmy do pieca

Ustawa o fabrykach z 1948 r., która reguluje warunki pracy w hutach stali, takich jak ta, w której pracuje Ravi, nakazuje coroczny płatny urlop pracownikom, którzy byli zatrudnieni przez 240 lub więcej dni w roku. Jednak pracownicy tacy jak Ravi nie otrzymują płatnego urlopu. Każdy dzień wolny jest niepłatny, niezależnie od powodu.

Podobnie jak wielu innych, Ravi musi pracować siedem dni w tygodniu, czyli łącznie 30 dni w miesiącu, pomimo faktu, że niedziele zostały oficjalnie uznane za cotygodniowe święto dla wszystkich robotników w Indiach już w 1890 roku.

Pracownicy wielu indyjskich fabryk nie otrzymują pasków płacowych ze szczegółowymi informacjami o zarobkach i potrąceniach. Ten brak przejrzystości sprawia, że ​​nie wiedzą, ile pieniędzy zostało potrąconych – ani dlaczego.

Co gorsza, jeśli pracownik jest nieobecny przez trzy lub cztery kolejne dni, jego karta wstępu zostaje dezaktywowana. Po powrocie jest traktowany jako nowy pracownik. Ta reklasyfikacja wpływa na jego kwalifikowalność do ważnych świadczeń, takich jak fundusz emerytalny i odprawa na koniec służby.

W wielu przypadkach pracownicy są zmuszani do powrotu na mocy tych niesprawiedliwych warunków, po prostu dlatego, że ich zaległe wynagrodzenia – bezpośrednio od firmy lub za pośrednictwem pośredników – nie zostały wypłacone. Odejście oznaczałoby utratę ciężko zarobionych pieniędzy.

Ponadto Ravi potwierdza, że ​​ani on, ani jego koledzy, zarówno w jego firmie, jak i w pobliskich fabrykach na terenie strefy przemysłowej, nie otrzymali żadnych pisemnych umów określających zakres ich obowiązków i świadczenia pracownicze.

Według badania z 2025 r. (PDF) opublikowanego w Indian Journal of Legal Review, wielu pracowników jest wykorzystywanych poprzez nieuczciwe umowy, kradzieże wynagrodzeń i pracę przymusową z powodu braku pisemnych porozumień. Praktyki te dotyczą szczególnie bardziej narażonych grup, takich jak migranci, kobiety i pracownicy o niskich kwalifikacjach, którzy często mają ograniczony dostęp do środków prawnych. Al Jazeera skontaktowała się z Maharashtra Labour Commissioner 20 maja, aby uzyskać odpowiedź na obawy dotyczące pracy przymusowej w branżach, w których zatrudnieni są pracownicy tacy jak Ravi, ale nie otrzymała odpowiedzi.

Brakuje również odpowiedniego sprzętu bezpieczeństwa: Ravi pracuje w pobliżu pieca, gdzie temperatury przekraczają 50 stopni Celsjusza (122 stopnie Fahrenheita). Jednak pracownicy nie otrzymują szkła ochronnego. „Ani pośrednicy, ani pracodawca nie dają nam nawet najbardziej podstawowego sprzętu bezpieczeństwa” – mówi.

Jednak bezradność zwycięża.

„Wiemy, jak to jest niebezpieczne. Wiemy, co jest nam potrzebne, aby zachować bezpieczeństwo” – mówi. „Ale jaki mamy wybór?

„Kiedy jesteś zdesperowany, nie masz innego wyjścia, jak tylko dostosować się do tych trudnych, niepewnych warunków” – powiedział.

Pracownicy sortują krewetki w zakładzie przetwórczym w fabryce krewetek położonej na obrzeżach Vishakhapatnam w Indiach, 10 kwietnia 2025 r. REUTERS/Sahiba Chawdhary
Pracownicy sortują krewetki w zakładzie przetwórczym w fabryce krewetek położonej na obrzeżach Visakhapatnam w południowym indyjskim stanie Andhra Pradesh, 10 kwietnia 2025 r. [Sahiba Chawdhary/Reuters]
„A co jeśli mnie wyrzucą?”

W portowym mieście Kakinada, położonym nad indyjskim wybrzeżem Zatoki Bengalskiej – około 1400 km (870 mil) od miejsca pracy Raviego – 47-letnia Sumitha Salomi zarabia jeszcze mniej od niego.

Sumitha, obierająca krewetki, nie ma formalnej umowy o pracę w fabryce, w której pracuje. Podobnie jak wiele innych osób, została zatrudniona przez kontrahenta – kobietę z jej własnej wioski. Fabryka, silnie ufortyfikowany zakład, który eksportuje obrane krewetki vannamei do Stanów Zjednoczonych, zatrudnia pracowników migrujących z sąsiedniego stanu Odisha i innych regionów. Teren jest ściśle strzeżony, a dostęp jest ściśle kontrolowany.

Ale w wioskach, w których mieszkają pracownicy fabryki, pojawia się powszechna historia: Żaden z nich nie ma pisemnej umowy. Nikt nie ma ubezpieczenia społecznego ani świadczeń zdrowotnych. Jedynym sprzętem roboczym, jaki mają, są rękawice i czapki – nie dla ich bezpieczeństwa, ale w celu utrzymania standardów higienicznych dla eksportowanych krewetek.

Według oficjalnych danych w roku fiskalnym 2023–2024 Indie wyeksportowały do ​​USA krewetki o wartości 2,7 mld dolarów.

Sumitha wyjaśnia, że ​​jej pensja zależy od wagi obranych krewetek. „Jedyna przerwa, jaką mamy, to około 30 minut na lunch. Kobiety, nawet gdy odczuwają silne bóle menstruacyjne, nie mają odpoczynku, nie odczuwają ulgi. Po prostu dalej pracujemy” – mówi.

Zarabia około 4,50 dolara dziennie. Wie, jak niepewna jest jej praca. Jej pensja jest jej wręczana w gotówce, bez żadnego paska wypłaty, co nie daje jej możliwości kwestionowania tego, co otrzymuje.

Jako rozwiedziona matka Sumitha dźwiga ciężar wielu obowiązków. Nadal spłaca pożyczki zaciągnięte na ślub starszej córki, jednocześnie starając się utrzymać młodszą córkę w szkole. Ponadto opiekuje się starszą, owdowiałą matką, która potrzebuje leków na raka, które kosztują około 10 dolarów miesięcznie.

Ale nie pyta szefów fabryki o warunki pracy ani o brak pisemnej umowy. „Mam pracę – z umową lub bez. To się liczy” – mówi stoickim głosem.

„Nie ma innej pracy w tej wiosce. Jeśli zacznę zadawać pytania i zostanę wyrzucony, co wtedy?”

W przeciwieństwie do doświadczonej weteranki Sumithy, 23-letnia Minnu Samay wciąż zmaga się z trudną rzeczywistością swojej pracy w branży owoców morza.

Minnu, pracownik migrujący ze wschodniego stanu Odisha, jest zatrudniony w fabryce przetwórstwa krewetek znajdującej się na terenie portu Krishnapatnam o zaostrzonym rygorze w Nellore, około 500 km (310 mil) na południe od Kakinady.

Pracownicy migrujący, tacy jak Minnu, mogą opuszczać fabrykę tylko raz w tygodniu na około trzy godziny, głównie po to, aby kupić artykuły pierwszej potrzeby w Muthukur, wiosce 10 km (6 mil) od fabryki. Kiedy spieszy się wąskimi uliczkami targu, kupując podpaski i przekąski w tym krótkim okresie wolności, opowiada swoją historię.

„Miałam 19 lat, kiedy opuściłam dom. Zmusiła mnie do tego bieda. Moi rodzice byli pogrążeni w długach po wydaniu moich dwóch sióstr za mąż. Trudno było przetrwać” – mówi Minnu. „Więc kiedy spotkaliśmy agenta w naszym mieście, załatwił nam tę pracę tutaj”.

Powoli nauczyła się w pracy, krojąc i obierając krewetki. Minnu zarabia około 110 dolarów miesięcznie.

„Wiemy, że jesteśmy wykorzystywani, nasza wolność jest ograniczona, nie mamy ubezpieczenia zdrowotnego ani odpowiednich praw i jesteśmy stale obserwowani” – mówi. „Ale podobnie jak wielu moich współpracowników, nie mamy innych opcji. Po prostu dostosowujemy się i działamy dalej”.

Większość nadgodzin nie jest opłacana, powiedziała. „Co chwilę obserwują nas kamery, jesteśmy uwięzieni w czymś, co przypomina otwarte więzienie”, mówi.

20 maja Al Jazeera wysłała zapytania do Departamentu Pracy Andhra Pradesh, a 22 maja do Ministerstwa Pracy Indii, prosząc o odpowiedzi na obawy dotyczące powszechnej pracy przymusowej w branżach, w których zatrudnieni są pracownicy tacy jak Sumitha i Minnu. Kakinada i Nellore znajdują się w stanie Andhra Pradesh. Ani Departament Pracy Andhra Pradesh, ani federalne Ministerstwo Pracy Indii nie odpowiedziały.

Eksperci ds. praw pracowniczych twierdzą, że historie te obnażają pilną potrzebę egzekwowalnych umów, zniesienia wyzyskujących praktyk rekrutacyjnych i podjęcia inicjatyw mających na celu edukację pracowników na temat ich praw – są to kluczowe środki mające na celu zwalczanie pracy przymusowej w niezorganizowanych i częściowo zorganizowanych sektorach Indii.

24 marca federalna minister pracy Indii Shobha Karandlaje poinformowała parlament, że w ramach indyjskiego programu rządowego zarejestrowanych jest około 307 milionów niezrzeszonych pracowników (PDF) , w tym pracowników migrujących.

Jednak zdaniem badaczy prawdziwa skala niezorganizowanej siły roboczej w Indiach jest prawdopodobnie jeszcze większa.

Pracownik wsypuje krewetki do koszyków w celu kontroli jakości w zakładzie przetwórczym w fabryce krewetek położonej na obrzeżach Vishakhapatnam w Indiach, 10 kwietnia 2025 r. REUTERS/Sahiba Chawdhary
Pracownik wsypuje krewetki do koszyków w celu kontroli jakości w zakładzie przetwórczym w fabryce krewetek położonej na obrzeżach Visakhapatnam w południowym indyjskim stanie Andhra Pradesh, 10 kwietnia 2025 r. [Sahiba Chawdhary/Reuters]
Praca przymusowa „ukryta”

Benoy Peter, dyrektor wykonawczy Centre for Migration and Inclusive Development (CMID), organizacji społeczeństwa obywatelskiego z siedzibą w południowym indyjskim stanie Kerala, zacytował dokument (PDF) z National Sample Survey Organization z Indii, który stwierdzał, że całkowita siła robocza kraju wynosi około 470 milionów. Z tego około 80 milionów pracowników pracuje w sektorze zorganizowanym, podczas gdy pozostałe 390 milionów – więcej niż cała populacja Stanów Zjednoczonych – pracuje w sektorze niezorganizowanym.

Raport Międzynarodowej Organizacji Pracy ONZ o zatrudnieniu w Indiach 2024 (PDF) potwierdza obserwację Benoya, stwierdzając, że niskiej jakości miejsca pracy w sektorze nieformalnym i nieformalne zatrudnienie są dominującymi formami pracy w Indiach. Raport MOP stwierdza, że ​​90 procent siły roboczej Indii jest „nieformalnie zatrudnionych”.

A wielu z tych pracowników jest ofiarami pracy przymusowej lub niewolniczej. Indie ratyfikowały Konwencję MOP nr 29 o pracy przymusowej w 1954 r. i zniosły pracę niewolniczą w 1975 r. Jednak według Walk Free Foundation Indie mają największą szacowaną liczbę ludzi żyjących w niewolnictwie współczesnym na świecie, z 11,05 milionami osób (osiem na 1000) dotkniętych tym zjawiskiem.

Prawdziwe liczby są prawdopodobnie jeszcze gorsze.

W 2016 r. ówczesny indyjski minister pracy Bandaru Dattatreya poinformował parlament, że w kraju jest około 18,4 mln osób zwolnionych za pracę w niewolnictwie i że rząd podejmuje działania mające na celu ich uwolnienie i resocjalizację do 2030 r.

Jednak w grudniu 2021 r., gdy indyjski parlamentarzysta Mohammad Jawed zwrócił się w parlamencie z zapytaniem (PDF) o ten cel, rząd oświadczył, że w latach 2016–2021 uratowano i zrehabilitowano zaledwie około 12 000 pracowników przymusowych.

Sektor tekstylny jest jednym z najbardziej narażonych na ten problem.

Według dokumentu parlamentarnego z marca tego roku południowy stan Tamil Nadu przewodził eksportowi tekstyliów i odzieży, w tym rękodzieła, o wartości 7,1 mld USD. Gujarat, stan rodzinny Modiego, znalazł się na drugim miejscu, eksportując towary o wartości 5,7 mld USD.

Thivya Rakini, prezes Tamil Nadu Textile and Common Labour Union (TTCU), mówi, że w ciągu dekady wizyt w fabrykach w celu pracy z pracownikami przemysłu odzieżowego, w prawie każdym przypadku widziała co najmniej jeden – a często wiele – wskaźników pracy przymusowej zgodnie z definicją MOP. Wskaźniki te obejmują zastraszanie, nadmierne nadgodziny, wstrzymanie wypłaty wynagrodzenia, molestowanie seksualne i przemoc fizyczną, taką jak uderzanie lub bicie pracowników za niespełnienie celów produkcyjnych.

Przemysł tekstylny w Indiach zatrudnia około 45 milionów pracowników , w tym 3,5 miliona osób zajmujących się tkaniem ręcznym w całym kraju.

„Praca przymusowa w przemyśle tekstylnym jest powszechna i często ukrywana” – mówi Thivya. „To nie jest przypadek. Wynika to bezpośrednio z modelu biznesowego marek modowych. Kiedy marki płacą dostawcom niskie ceny, żądają dużych wolumenów w krótkich terminach i nie zapewniają pracownikom wolności zrzeszania się ani podstawowych mechanizmów składania skarg, tworzą środowisko sprzyjające pracy przymusowej”.

Kobiety stanowią 60-80 procent siły roboczej w przemyśle odzieżowym, mówi. „Wiele z nich nie ma formalnych umów, zarabia mniej niż mężczyźni za tę samą pracę i często spotyka się z przemocą i nękaniem” – powiedziała. Wiele z nich pochodzi z marginalizowanych grup – Dalitów, migrantów lub samotnych matek – co czyni je jeszcze bardziej bezbronnymi w patriarchalnym społeczeństwie.

Inne sektory również są dotknięte pracą przymusową. Transparentem, niezależna organizacja non-profit skupiająca się na ujawnianiu i rozwiązywaniu problemów związanych z prawami człowieka i naruszeniami środowiska w globalnych łańcuchach dostaw, zbadała 90 farm bawełny w centralnym stanie Madhya Pradesh od czerwca 2022 r. do marca 2023 r. i opublikowała swój raport końcowy (PDF) w styczniu 2025 r., ujawniając pracę dzieci, pracę przymusową i niebezpieczne warunki: dzieci zajmowały się pestycydami bez ochrony.

Kobieta pracuje w fabryce odzieży w Tiruppur, w południowym stanie Tamil Nadu, Indie, 21 kwietnia 2025 r. REUTERS/Francis Mascarenhas
Kobieta pracuje w fabryce odzieży w Tiruppur w południowym indyjskim stanie Tamil Nadu, 21 kwietnia 2025 r. Eksperci twierdzą, że praca przymusowa jest szczególnie powszechna w indyjskim przemyśle tekstylnym [Francis Mascarenhas/Reuters]
„Nie ma innego wyjścia, jak tolerować wykorzystywanie”

W latach 2019–2020 rząd Indii skonsolidował 29 federalnych przepisów prawa pracy w cztery kompleksowe kodeksy. Deklarowanym celem tych reform było ułatwienie prowadzenia działalności gospodarczej przy jednoczesnym zapewnieniu dobrostanu pracowników. W ramach tych działań całkowita liczba przepisów dotyczących zgodności została znacznie zmniejszona – z ponad 1200 do 479.

Mimo że wiele stanów opracowało przepisy niezbędne do wdrożenia tych kodeksów, nie wdrożono jeszcze tych praw na szczeblu ogólnokrajowym.

Zwolennicy nowych kodeksów pracy twierdzą, że unowocześniają przestarzałe prawa i zapewniają większą przejrzystość prawną. Krytycy, zwłaszcza związki zawodowe, ostrzegają jednak, że reformy faworyzują pracodawców i osłabiają ochronę pracowników. Jeden z kodeksów, na przykład, utrudnia rejestrację związku zawodowego.

Obecnie, aby związek zawodowy mógł zostać jego członkiem, musi zrzeszać co najmniej 10 procent pracowników lub 100 pracowników (w zależności od tego, która liczba jest mniejsza) w danym zakładzie pracy. Stanowi to znaczącą poprawę w porównaniu z wcześniejszym wymogiem wynoszącym zaledwie siedmiu pracowników, określonym w Ustawie o związkach zawodowych z 1926 r.

Santosh Poonia z India Labour Line – inicjatywy infolinii wspierającej pracowników, zwłaszcza w sektorze niezrzeszonym, poprzez oferowanie pomocy prawnej, mediacji i usług doradczych – mówi Al Jazeerze, że jeśli pracownikom zabroni się tworzenia związków zawodowych, osłabi to ich prawa do negocjacji zbiorowych.

„Bez tych praw nie będą mieli innego wyboru, jak tylko tolerować wyzyskujące warunki pracy” – mówi.

Dla Sanjaya Ghose’a, starszego prawnika specjalizującego się w prawie pracy w Sądzie Najwyższym Indii, problem jest głębszy niż nowe, ujednolicone kodeksy.

„Prawdziwym problemem jest brak skutecznego wdrożenia tych przepisów, co naraża pracowników na niebezpieczeństwo” – mówi.

Ghose ostrzega, że ​​stagnacja w tworzeniu nowych miejsc pracy w Indiach może pogłębić wyzysk i przymusową pracę pracowników.

Najlepsze indyjskie szkoły inżynierskie, Indyjskie Instytuty Technologiczne (IIT), od dawna szczycą się tym, że największe światowe banki, giganci technologiczni i inne korporacje międzynarodowe ustawiają się co roku w kolejce u ich bram, aby wabić swoich absolwentów ogromnymi pakietami wynagrodzeń.

Jednak odsetek absolwentów IIT, którzy znajdują pracę po ukończeniu szkoły, spadł gwałtownie o 10 punktów procentowych od 2021 r., kiedy gospodarka Indii poniosła poważne straty z powodu COVID-19 – straty, z której nie zdołała się w pełni otrząsnąć.

„Nawet absolwenci z wysokimi ocenami z czołowych instytucji, takich jak IIT, mają problemy ze znalezieniem pracy” – mówi Ghose. „Przy ograniczonych możliwościach wyboru, osoby poszukujące pracy są zmuszone zaakceptować każdą pracę, jaką znajdą. Prowadzi to do wyzysku, niesprawiedliwych warunków pracy, a w niektórych przypadkach do pracy przymusowej”.

Pramod Kumar, były starszy doradca Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP), dodaje, że osłabione inwestycje prywatne i bezpośrednie inwestycje zagraniczne (BIZ) sprawiły, że wzrost gospodarczy kraju w dużej mierze zależy od wydatków rządowych. W związku z tym możliwości zatrudnienia ograniczają się głównie do sektora nieformalnego, w którym powszechne są niesprawiedliwe warunki pracy, co prowadzi do wyzysku i pracy przymusowej.

Inwestycje sektora prywatnego w Indiach spadły do ​​najniższego poziomu od trzech lat, wynoszącego 11,2 procent produktu krajowego brutto (PKB) w roku fiskalnym 2024, w porównaniu ze średnią sprzed COVID wynoszącą 11,8 procent (lata fiskalne 2016-2020), według firmy ratingowej India Ratings & Research. Ponadto, bezpośrednie inwestycje zagraniczne w Indiach spadły o 5,6 procent rok do roku do 10,9 mld USD w kwartale październik-grudzień ostatniego roku fiskalnego, co było spowodowane globalną niepewnością gospodarczą.

W obliczu takiego tła ekonomicznego Poonia z India Labour Line mówi, że nie widzi, w jaki sposób rząd planuje osiągnąć ambitny cel uratowania 18 milionów niewolniczych robotników w Indiach. Powiedział, że spodziewa się czegoś przeciwnego.

„Sytuacja będzie się pogarszać, gdy łatwość prowadzenia działalności gospodarczej będzie ważniejsza od praw człowieka i praw pracowniczych”.

Al Jazeera

Al Jazeera

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow